wtorek, 25 lipca 2017

Bo ja nie jestem zupą pomiodorwą, żeby mnie wszyscy lubili ;)

Wiem, że jest wtorek, w sumie to już nawet środa, a pomidorową jada się zwykle w poniedziałek... Tak jakoś wyszło, że jeszcze zostało wczoraj. Idąc do domu, mówiłam sobie, że już nic nie zjem w domu, po tym jak u kumpla M. jedliśmy z Kabaczkiem wege danie, którego to kumpel M. uczył się w pracy (uczy się na kucharza), bo musi mieć alternatywę dla iluś tam dań mięsnych... Ale nie ważne. No więc miałam nie jeść zupy pomidorowej ...

Nie udało się -_-" 


Stunningowana zupa z wczoraj.... Ommmmm  ommm ommm  *______*

Pieprz czarny, pieprz cayenne, śmietanaaaaaaaa <3 dużo śmietany. 

Uwielbiam te takie nierozmieszane krople, raz większe, raz mniejsze. Ahaaaa i muszę Wam powiedzieć, że poprzedni post to taki wyjątek, bowiem postanowiłam sobie zakładając tego bloga, że zdjęcia jedzenia i towarzyszące im opisy powstawania będą odpowiadały odpowiedniemu stanowi ciała i umysłu. Tak, jak dziś.....

Misquzi...... ^^ 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miskuzi...

Zapomniałam. Nie byłam w stanie. Nie chciało mi się dodać wczoraj miskuzi, a było - przepyszne jak zwykle... A dziś jest jego kontynuacja. ...